Wariacje na fortepian (1933) 

Suita klasyczna na kwartet smyczkowy (1933) 

Wariacje symfoniczne na orkiestrę (1936) 

Obrazek symfoniczny na orkiestrę (1936) 

Mała uwertura na orkiestrę (1936) 

Psalm symfoniczny nr 145 na cztery głosy solowe, chór mieszany i wielką orkiestrę symfoniczną do słów Jana Kochanowskiego (1936) 

I Symfonia (1939-40) 

II Symfonia (1941) 

 

Rękopisy wszystkich utworów Andrzeja Panufnika skomponowanych do 1944 roku spłonęły w wyniku Powstania Warszawskiego, dlatego niewiele wiadomo o jego wczesnej twórczości. Po wojnie kompozytor odtworzył z pamięci Trio fortepianowe i jest ono dziś jedynym reprezentantem jego młodzieńczych utworów. O pozostałych (i to nie wszystkich) możemy znaleźć jedynie informacje zachowane w prasie i wspomnieniach kompozytora. 

Jako pierwsze powstały fortepianowe Wariacje oraz Suita klasyczna na kwartet smyczkowy, napisane jeszcze przed skomponowaniem Tria fortepianowego i przez samego kompozytora traktowane jak "szkolne wprawki, pisane jako ćwiczenia z harmonii i kontrapunktu". 

Jednak już Wariacje symfoniczne, wykonane podczas koncertu dyplomantów warszawskiego Konserwatorium Muzycznego w czerwcu 1936 roku pod dyrekcją kompozytora, spotkały się z przychylnym przyjęciem warszawskiej prasy. Wariacje opierały się na temacie nawiązującym do polskiego folkloru, znalazła się wśród nich fuga, całość została też znakomicie zorkiestrowana, zapowiadając cechy właściwe dalszej twórczości kompozytora - jak solistyczne traktowanie grup instrumentalnych, czy podkreślenie roli perkusji. 

Kolejnym utworem orkiestrowym była Mała uwertura, wykonana 4 stycznia 1937 roku przez Orkiestrę Symfoniczną Polskiego Radia pod dyrekcją Grzegorza Fitelberga oraz 21 maja 1937 roku przez Orkiestrę Filharmonii Warszawskiej pod dyrekcją Mieczysława Mierzejewskiego. Po koncercie recenzent “Kuriera Porannego” pisał:

Koncert rozpoczęła Mała uwertura p. Andrzeja Panufnika, jednego z najmłodszych naszych kompozytorów i zarazem jednego z najzdolniejszych między nimi. Uwertura ta uderza swoją żywą rytmiką i bardzo pomysłową harmonizacją, ściśle polifoniczną. Koncepcja sama w sobie jest o tyle niezwykła, że utwór pisany jest na orkiestrę bez skrzypiec w ogóle. (...)

Bez wątpienia był to wówczas raczej niezwykły zabieg i choś Mała uwertura nie przetrwała wojny, to pomysł ze skomponowaniem utworu na orkiestrę symfoniczną bez skrzypiec Panufnik wykorzystał wiele lat później - w Muzyce jesieni

Z przełomu lat 1930. i 1940. pochodzą też dwie pierwsze symfonie Andrzeja Panufnika. Pierwsza, jednoczęściowa, według jego słów, nazbyt uległa wzorom romantycznym, druga zaś, trzyczęściowa (z szybkimi częściami skrajnymi i śpiewną środkową) - klasycznym. II Symfonię wykonano podczas okupacyjnego koncertu Rady Głównej Opiekuńczej, 25 maja 1944 roku pod dyrekcją kompozytora. W pamięci obecnego na tym koncercie Jana Krenza symfonia zapisała się niezatartym wspomnieniem:  

Wywarła ona na mnie niesłychane wrażenie. Do dziś pamiętam początek tej symfonii, jakieś wspaniałe solo trąbki, zapamiętałem olśniewającą instrumentację i w ogóle wszystko w tym dziele było dla mnie "szczytowe".

Partyturę swej I Symfonii natomiast kompozytor zrekonstruował po wojnie i została ona wykonania 30 listopada 1945 roku w Krakowie, gdzie orkiestrę tamtejszej Filharmonii poprowadził Panufnik. Z zachowanych opisów dowiadujemy się, że był to:

[m]imo swej nowoczesności (...) utwór liryczny z przewagą wolnych temp, szczery i natchniony o wielkiej prostocie w konstrukcji. Pierwsza Symfonia Panufnika zamyka się w jednej części. Ma formę rozbudowanego allegra sonatowego, z tym, że temat pierwszy jest utrzymany w wolnym tempie, zaś drugi i trzeci w dość szybkim. (...) Poza tym Symfonia ta jest jakby spięta klamrą: na początku i na końcu. Te ‘klamry’ przedstawiają momenty: jakby przychodzącej, wyłaniającej się i oddalającej się, ginącej muzyki.

Zygmunt Mycielski w swej recenzji po wykonaniu tego utworu podkreślił, że symfonią tą Panufnik udowodnił, że jest "typowym symfonistą" i że główną cechą jego muzyki pozostaje "walka emocji z dyskrecją” - oba te elementy pozostały istotne także w późniejszej twórczości Andrzeja Panufnika, wyznaczając jego kompozytorski styl.

Sam kompozytor doszedł jednak do wniosku, że w przypadku tego utworu pamięć go zawiodła i zrekonstruowana wersja symfonii odbiega zanadto od oryginału - zniszczył więc partyturę i ostatecznie zrezygnował z dalszych prób wskrzeszania swych utraconych w wojennej pożodze utworów.