Erę socrealizmu w muzyce polskiej rozpoczęła Ogólnopolska Konferencja Kompozytorów i Krytyków Muzycznych, która odbyła się w dniach 5-8 sierpnia 1949 roku w Łagowie Lubuskim. Tam oficjalnie proklamowano kierunek zwany realizmem socjalistycznym (w skrócie – socrealizmem) jako obowiązujący w muzyce. Polscy kompozytorzy poddani zostali naciskom tworzenia sztuki „zaangażowanej”, czego wyrazem stały się przede wszystkim pieśni masowe i kantaty.
Aby z jednej strony uniknąć konieczności realizowania założeń socrealizmu, a z drugiej oskarżeń o formalizm, Panufnik postanowił skoncentrować się na opracowaniach muzyki dawnej, kontynuując drogę zapoczątkowaną przez skomponowane w 1947 roku Divertimento. W ten sposób powstały Suita staropolska i Koncert gotycki. Jednocześnie jego bardziej ambitne utwory – jak Nokturn, Kołysanka, czy napisana w 1948 roku Sinfonia rustica spotkały się z zarzutami formalizmu i praktycznie przestały być wykonywane.
Lata socrealizmu nie tylko przyniosły ograniczenia wypowiedzi twórczej, ale wymagały też od kompozytorów włączenia się w obowiązującą politykę kulturalną rządu. Andrzej Panufnik, będąc osobą publiczną, a jednocześnie cieszącą się autorytetem w gronie kompozytorów, coraz częściej proszony był o publiczne zabieranie głosu w sprawach mających z muzyką niewiele wspólnego. W krótkim czasie został mianowany członkiem kolejnych komitetów działających w obronie pokoju, co wiązało się z koniecznością obecności na niekończących się zebraniach i posiedzeniach, jak również nagminnie organizowanych akademiach. Sytuację dodatkowo komplikowały aspiracje jego własnej żony.
Początek lat 1950. przyniósł bowiem zasadnicze zmiany w życiu prywatnym kompozytora. Latem tego roku poznał on w Domu Pracy Twórczej w Oborach pod Warszawą piękną Irlandkę o imieniu Scarlett, wówczas żonę literata Adolfa Rudnickiego. Między dwojgiem młodych ludzi rozpoczął się namiętny romans, który w lipcu 1951 roku zakończył się ślubem. Małżeństwo nie należało jednak do szczęśliwych – wkrótce dały o sobie znać różnice charakterów obojga. W dodatku we wrześniu 1951 roku zmarł ojciec kompozytora i z grona najbliższej rodziny pozostała przy życiu już tylko jego bratanica Ewa, wychowująca się u rodziny na Śląsku.
Pozycja, jaką na początku lat 1950. Andrzej Panufnik cieszył się w kręgach kulturalnych i politycznych wyższych sfer PRL-u pozwalała jego żonie być częścią tego światka. Scarlett uwielbiała towarzyskie przyjęcia, zachwycała ją zatem i upajała pozycja, którą zapewniło jej małżeństwo z czołowym kompozytorem Polski Ludowej. Wręcz miała mężowi za złe to, że najchętniej schroniłby się w zaciszu domowego ogniska i skupił na komponowaniu.
Okres socrealizmu to czas, w którym Panufnik musiał pójść na pewne kompromisy z komunistyczną władzą, co przy jego pozycji „pierwszego” w państwie kompozytora i dyrygenta było praktycznie nieuniknione. Ich efektem stało się kilka pieśni masowych oraz napisana w 1951 roku Symfonia Pokoju. Symfonia Pokoju ugruntowała jego pozycję artystyczną, jednocześnie wzmagając oczekiwania władz co do jego dalszego zaangażowania w sprawy pozamuzyczne. Uwikłanie w tę sytuację wzmagało wewnętrzne frustracje kompozytora i spowodowało narastający stopniowo kryzys twórczy.
W tym czasie powrócił on do utworu, który zaczął pisać w pierwszych dniach drugiej wojny światowej i w ten sposób powstała kilkuminutowa Uwertura bohaterska. Kompozycja została nagrodzona na Krajowym Konkursie Przedolimpijskim zorganizowanym w związku z olimpiadą w Helsinkach w 1952 roku, jednak w Polsce uznano Uwerturę za utwór formalistyczny. Po tym werdykcie kompozytor zdał sobie jasno sprawę, że nie będzie mógł już pisać muzyki zgodnej z własnymi artystycznymi wymaganiami, zaczął też poważnie obawiać się o przyszłość swoją i swojej rodziny.
Na wiosnę 1953 roku Panufnik otrzymał polecenie objęcia kierownictwa delegacji kulturalnej do Chin i Mongolii. Podczas pobytu w Chinach otrzymał tragiczną wiadomość z Warszawy, że w wyniku nieszczęśliwego wypadku podczas kąpieli utonęła jego kilkumiesięczna córeczka Oonagh. Natychmiast powrócił do domu. Śmierć córki była dla niego ogromnym ciosem, pogłębiła depresję i całkowity zastój w komponowaniu. Ostatnią kompozycją stworzoną przez niego w Polsce był niewielki rozmiarami i rangą artystyczną Kwintet na instrumenty dęte drewniane, napisany jeszcze w 1952 roku, będący po raz kolejny opracowaniem dawnej muzyki polskiej.
W tej sytuacji, coraz bardziej znękany psychicznie Panufnik zaczął poważnie myśleć o opuszczeniu Polski. Zdawał sobie sprawę, że uważające go za sprzymierzeńca władze PRL-u nie wybaczą mu tego kroku. Wiedział, że jeśli zdecyduje się na opuszczenie kraju, prawdopodobnie nie będzie już mógł do niego powrócić. Decyzja nie była prosta – w Polsce się urodził i wychował, tutaj stworzył wszystkie swoje dzieła, odniósł sukces i zdobył uznanie jako kompozytor i dyrygent. Wiedział, że niełatwo będzie mu rozpoczynać nowe życie. Widząc jednak, że oczekiwania partyjnych towarzyszy nie tylko nie słabną, ale stają się coraz śmielsze i coraz bardziej ingerują nie tylko w samą muzykę, lecz również w życie prywatne, udręczony tą sytuacją, postanowił postawić wszystko na jedną kartę i nielegalnie opuścić Polskę.
Pierwsza do Londynu wyjechała Scarlett, oficjalnie w celu odwiedzenia chorego ojca. Od jej wyjazdu w marcu 1954 roku Panufnik starał się zachowywać w sposób niewzbudzający żadnych podejrzeń władz, oczekując jednocześnie na wieści od żony lub oficjalne zaproszenie na koncerty za granicą. W końcu, pod koniec czerwca 1954 roku, wezwano go do siedziby Komitetu Współpracy Kulturalnej z Zagranicą, aby przedstawić propozycję wyjazdu na nagrania muzyki polskiej do Zurychu. Zaproszenie wystosowane zostało przez dyrekcję Radia Szwajcarskiego, a nagrania zaplanowano na 12 i 13 lipca. Ponieważ wyjazd miał być krótki, Panufnik mógł wziąć ze sobą tylko niewielki bagaż. W Polsce zostawił wszystkie drogie mu rzeczy. Walizkę z rodzinnymi pamiątkami przekazał wraz z listem Zygmuntowi Mycielskiemu, z prośbą o dostarczenie jej swej bratanicy, Ewie.
Na lotnisku w Zurychu przywitali go przedstawiciele polskiego poselstwa w towarzystwie dyrektora Szwajcarskiego Radia, kompozytora Rolfa Liebermanna. To właśnie on, w porozumieniu z Konstantym Regameyem, przyjacielem Panufnika z czasów wojny, wystosował zaproszenie dla kompozytora i był wtajemniczony w plan jego ucieczki za Zachód. Dzięki ich pomocy Panufnik zdołał uniknąć bliższych kontaktów z przedstawicielami polskich władz i tuż po zakończeniu nagrań wsiadł do samolotu lecącego do Londynu, aby tam poprosić o azyl polityczny.
Camilla Panufnik o sytuacji kompozytora przed wyjazdem z Polski